fbpx
błąd lekarski przy porodzieStrona główna
niedotlenienie noworodkaniedotlenienie okołoporodowe
zamartwica płoduzamartwica
niewspółmierność porodowaniewspółmierność porodowa
makrosomia
poród kleszczowyporód kleszczowy
poród vaccumvaccum
zielone wody płodowezielone wody płodowe
łożysko przodującełożysko przodujące
 odklejanie łożyskaodklejenie łożyska
błąd przy porodzie BLOGBLOG

Blog Urazy i Błędy Okołoporodowe

błąd medyczny przy porodzie

Jedna z czytelniczek bloga urazyokoloporodowe.pl postanowiła podzielić się z nami swoja historią i wyraziła zgodę na publikację poniższego tekstu.

Pamiętam dokładnie ten dzień… W dniu 24 grudnia 2014 roku zmieniło się całe moje życie…

Byłam szczęśliwą mamą dwóch synów. Bardzo ucieszyliśmy się z mężem, gdy okazało się, że po raz kolejny spodziewam się dziecka. Była to moja wymarzona i długo wyczekiwana córeczka. Przez 9 miesięcy przygotowywaliśmy się do przyjścia na świat naszej malutkiej Hani. Mój mąż wyremontował niewielki pokoik na poddaszu i urządziliśmy tam różowy, uroczy kącik dla naszej księżniczki. Nie bałam się porodu, była to moja 3 ciąża i wszystko przebiegało bez jakichkolwiek powikłań. Termin porodu został wyznaczony na koniec grudnia…

Jak co roku przygotowywaliśmy się do świąt Bożego Narodzenia. Teściowie bardzo mi pomagali i wspólnymi siłami zorganizowaliśmy rodzinną wigilię. Już mieliśmy zasiadać do stołu, ale poczułam silne skurcze. Był to 9 miesiąc ciąży, dlatego też byliśmy przygotowani na taką możliwość. Mąż zawiózł mnie do szpitala, a teściowie zostali z dziećmi w domu. Na izbie przyjęć rozpoczął się koszmar…

Niewłaściwy czas i miejsce …

Był wigilijny wieczór, a na szpitalnych korytarzach pustki. Mój mąż nie mógł znaleźć nikogo z personelu medycznego. Poczułam się gorzej i odeszły mi wody. Starałam zachować spokój, ale udzieliła mi się panika mojego męża. Nikt się nami nie zainteresował, natomiast ja czułam się w pewien sposób upokorzona. Podeszła do mnie salowa i powiedziała:

– „Dopiero umyłam podłogę.”

A krwiste wody płodowe ciekły mi po nogach. Czułam wstyd, zażenowanie… A przede wszystkim byłam taka bezradna.

Na szczęście wrócił mój mąż z lekarzem. Poczułam ulgę, ale nie na długo. Trafiłam do ciemnej, zimnej sali. Podłączono KTG, okazało się, że sprzęt jest zepsuty. Lekarz powiedział, że wszystko będzie dobrze… Że ja i dziecko jesteśmy bezpieczni…

Do męża zadzwonili z pracy i nie mógł ze mną zostać w szpitalu. Zostałam tam zupełnie sama, wystraszona… Zawołałam położne, ale zaczęły wulgarnie się wobec mnie zachowywać, mówiły: „Czy też tak jęczałaś jak mąż Ci robił dzieciaka? Było się nie r*chać.”

Leżałam na sali kilka godzin, czułam się coraz gorzej, ale później już nikt nie przychodził. Przyjechał mój mąż i był bardzo zaskoczony warunkami w jakich rodzę oraz brakiem jakiejkolwiek opieki, czy podstawowych badań. Wybiegł wzburzony, na korytarzu słyszałam krzyki. Okazało się, że akurat trwała wigilia pracowników szpitala. Mąż nie mógł znaleźć żadnego lekarza, ale odszukał położne, które piły kawę i jadły świąteczne ciasto. Na oddziale rozpętała się awantura. Poczułam dziwne pulsowanie w okolicach krocza – czułam, że dzieje się coś złego. Resztkami sił próbowałam krzyczeć „pomocy”, ale nikt nie przychodził… Słyszałam tylko głośne krzyki na korytarzu i śmiech. Gdy wrócił mój mąż z położną byłam już nieprzytomna.

Upływały cenne minuty…

Podobno zanim odszukano lekarza, minęło dużo czasu. Okazało się, że doszło do wypadnięcia pępowiny. Życie moje i mojej malutkiej córeczki było zagrożone.

Na szczęście obie przeżyłyśmy. Mała Hania wróciła do domu, ale dopiero po kilku miesiącach pobytu w szpitalach, m.in. w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Haneczka nie przełyka, nie mówi, nie chodzi – nasza księżniczka ma mózgowe porażenie dziecięce. Nawet nie wiem, czy wie jak bardzo ją kochamy… A nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Od 3 lat wigilia kojarzy mi się z koszmarem. Ten koszmar przeżywam każdego dnia na nowo, patrząc na ból i cierpienie mojej córeczki. Nie zasłużyliśmy sobie na to, a przede wszystkim ta niewinna istota sobie na to nie zasłużyła. Niestety, bracia są zbyt mali, aby zrozumieć, że musimy poświęcać wraz z mężem Hani bardzo dużo czasu. Są zazdrośni, źli… Z mężem też nie układa mi się tak dobrze jak kiedyś. Wiem, że są też inne mamy, które przeżyły podobne historie… Jak Wy drogie mamy sobie z tym radzicie?

Krajowy Rejestr Osób Poszkodowanych zadba o Ciebie i Twoją rodzinę

Jeżeli podejrzewasz, że doszło do błędu medycznego, na skutek którego ucierpiało Twoje dziecko, skontaktuj się z Krajowym Rejestrem Osób Poszkodowanych. Każdego dnia, skutecznie walczymy o bezpieczną przyszłość poszkodowanych pacjentów. Pomagamy w uzyskaniu godnej rekompensaty za doznaną krzywdę i trwały uszczerbek na zdrowiu.

Krajowy Rejestr Osób Poszkodowanych jest gwarancją sprawiedliwości i najwyższego odszkodowania. Korzystamy z pomocy najlepszych specjalistów z branży, aby nasi Klienci mogli skupić się na tym, co najważniejsze. Zapewniamy profesjonalną i bezpłatną analizę Twojej sprawy oraz pomoc z zakresu prawa medycznego. Nasi prawnicy od 20 lat prowadzą sprawy błędów medycznych odnosząc liczne sukcesy.

bezpłatna porada prawna

Wystarczy Twój jeden telefon do nas, aby uzyskać profesjonalną pomoc.

Nie pobieramy z góry żadnych opłat!

Zadzwoń  teraz to nie wymaga wysiłku, a może tylko pomóc.

Telefon 722 080 080, lub napisz do nas kontakt[at]krop.org.pl

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy pod tym wpisem. Bądź pierwszy!